6670 WŚ - Chapter 1245

Chapter 1245 – „Ashtor Kyosuke vs Sordin Akses”

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Leraya : Symbole Virgona...Co to ma być u licha?

(*Siquya : Więc w Odległej Galaktyce Shisury...Zremisowałam z Virgonem?)

Seiyon : Remis to nie porażka, poza tym zrobiłem to, by dołączyć do Sordina, nie mniej jednak mój pierścień jako jedyny jest zapieczętowany...O moim tytule po wszystkim zadecyduje lider Virgonów

Leraya : Po wszystkim?

Seiyon : Heh, nie ważne...Wybaczcie, że się wtrąciłem do walki, jednak ten jedyny raz, zgodziłem się przyjąć rozkaz.

Siquya : Seiyon...

Seiyon : Swoje zadanie wykonałem. Nie mam powodów, by z wami walczyć, dlatego możecie odejść.

(Seiyon zmienia się w czarny płomień i odlatuje)

Siquya : Co to przed chwilą miało być ?!

(*Leraya : Ta energia...Czułam się przy niej jak mrówka...Mrok wypływający z Seiyona był niesamowity...Lepszy od mojego.)

Siquya : Musimy pomóc Osarinowi i Saruyi!

Leraya : No to w drogę!

(Obydwie stanęły na głowie Węża Shisegarda, pełzając w stronę przyjaciół)

(Tymczasem)

Saruya : Osarin?

Osarin : Niech robi co chce, ułatwi to nam zadanie. Rantaro nic nie wspominał o Sordinie Aksesie.

(Osarin stał spokojnie na ziemi, regenerując swoją moc, Saruya unosząc się w powietrzu, spoglądała na walkę Sordina z Ashtorem)

Osarin : Hmm?

(Na skale pojawił się Seiyon, który również spoglądał na ten pojedynek)

(*Osarin : Kolejny Virgon? O co tu chodzi?)

Seiyon : Hmm?

Osarin : Mhm...

(Seiyon spojrzał na Osarina, z uśmiechem z powrotem spoglądał w górę)

Leraya : Osarin! Saruya!

Saruya : Mhm!

Siquya : Seiyon dobił nam Hylami, przejmując jej tytuł...Przepraszam!

(*Osarin : Hylami była najmniej istotna, naszym celem jest wyłącznie Ashtor, który miał zginąć, wyznaczyli nas do tego zadania, jednakże, jeśli zabije go Sordin, Rantaro również to uzna?)

Saruya : Nie rzucajmy się na marne, przeciwko Sordinowi, nasza moc jest bezużyteczna.

Siquya : Tss!

(Ashtor walczy w powietrzu na pięści z Sordinem)

Ashtor : Kha! Kha!

(Ashtor z całych sił próbuje uderzyć Sordina, który z łatwością blokuje ciosy przeciwnika)

(*Ashtor : Za każdym razem gdy go uderzam, czuję się słabszy w jego obecności...Te mięśnie, ta postawa, budowa, wzrost, Sordin jest po prostu Perfekcyjny!)

Sordin : Heh!

(Sordin huknął z pięści w brzuch Ashtora)

Sordin : To na rozbudzenie, Ashtor! Pokaż na co cię stać!

(*Ashtor : Khh! O czym ja myślę, do tej pory myślałem, że odpowiednio się wzmocniłem przeciw Segakiemu, jednak walcząc z Sordinem...Poczułem zachwyt? Moje serce...)

Seiyon : Zawsze kończy się tak samo, Sordin...Nie potrzebnie się zawsze nakręcasz, że ty wierzysz w swoich przeciwników to naprawdę, robi się nudne...

Ashtor : Khh!

Sordin : Mhm...Ta, możesz mieć rację.

(Sordin chwycił swą wielką dłonią twarz Ashtora i wystrzelił fioletowy pocisk, wbijając Boga Niebios w ziemię)

Osarin : Mhm...

Siquya : Co to miało być ?!

(*Leraya : Aura jaką wywiera ta dwójka, jest nie do opisania...)

Seiyon : Prosze cię, wykończ go.

Sordin : Mhm... Ashtor, masz zamiar jeszcze walczyć?

Ashtor : Niech cię!

Sordin : Hmm?!

(Ashtor wzbił się w powietrze z olbrzymią prędkocią, próbując z pięści uderzyć wroga, jednak ten uchylił się w bok)

Ashtor : Aaaaaaaaa !!!

(Ashtor z pół obrotu chciał huknąć z nogi w głowę przeciwnika)

Sordin : Wola walki ci się włączyła, haha, nieźle!

(Sordin chwycił nogę Ashtora, zaczynając nim kręcić w kółko)

Ashtor : Szlag!

Sordin : Kha!

(Sordin wyrzucił Ashtora jeszcze wyżej w powietrze, strzelając następnie fioletowymi kulami magii)

Seiyon : Ech...

Osarin : Mhm...

Ashtor : Nie tym razem!

(Ashtor aktywuje Perfekcyjne Ninyoroi, które chroni go przed pociskami Sordina)

Sordin : Hmm?

Ashtor : Przyjmij to!

(Bóg Niebios zaczął kumulować wszystkie chmury w jednym miejscu, następnie wystrzelił potężną błękitną błyskawicę we wroga)

Sordin : Hmm?!

(Sordin oberwał błyskawicą, po czym spadał w dół)

(*Seiyon : No proszę, a jednak coś potrafi...)

Ashtor : Aaaaaaaaaaaaaaa !!!

(Chmury wlatywały do ciała Ashtora, regenerując jego rany na ciele, przywracały mu również energię)

Ashtor : Jestem synem Davira Haniro! Bóg Niebios, Ashtor Kyosuke !!!

Sordin : Świetnie, Świetnie...Nakręcasz mnie coraz bardziej!

(Sordin zatrzymał się w powietrzu, nakładając na siebie fioletową aurę mocy)

Seiyon : Ja rozumiem, że dawno z nikim nie walczyłeś poza mną, ale nie przesadź z mocą, nie chcemy przecież zniszczyć Wymiaru Nijigen, prawda?

Osarin : Co takiego ?!

Saruya : Khh!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sordin nie ma sobie równych, Ashtor jednak próbuje walczyć, dając z siebie 100%
Seiyon zaznaczył partnerowi, by nie przesadził z mocą, jaką posiada. Jak potężny może być jeszcze Sordin?

Przeczytaj!

Następny Chapter 1246 – „Ashtor Kyosuke vs Sordin Akses #2”

Komentarze