6670 WŚ - Chapter 161

Chapter 161 - " Ochrzan "

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Blendi : Szlag...

Ricon : Hmm ?

Blendi : W ostatniej chwili...

Ricon : Co ty tu robisz ?

Blendi : Właśnie uratowałem się przed śmiercią...

Ricon : Jaką śmiercią ? co ty gadasz ?

(Blendi po przeniesieniu upadł na kolana i zaczął pluć krwią, strasznie zmęczony i opadnięty z sił przyglądał się Riconowi oraz... jego przeciwnikowi)

Blendi : Hmm ?

Daron : Blendi...

Blendi : Przecież ja miałem zabijać stwórców magii

Ricon : Jesteś zbyt wolny w swoich działaniach

Blendi : Khh

Daron : Blendi... okaż człowieczeństwo i przyjaźń... pomóż mi !

Ricon : Zamknij się !

(Ricon wystrzelił ze swojej dłoni sztylety, które wbiły się w oczy Darona)

Daron : Aaaaaaa !!!

Blendi : Mhm...

(*Blendi : Jeżeli nie poprawię swoich wyników, będę martwy...)

Ricon : Pokażę ci, jak powinna wyglądać taka walka

Daron : Szlag by to...

(Daron wymachuje swoim mieczem na lewo i prawo, całkowicie stracił wzrok)

Ricon : Nie zgrywaj idioty, wiem doskonale, że możesz wyczuć moją obecność dzięki magii Kichyo

Daron : Khh

Ricon : Jednakże

(Ricon chwycił za miecz Darona i wygiął mu go)

Blendi : Mhm...

Daron : Ninyoroi !

(Ricon chwycił Darona za kark i mocno ściskał, zbroja Darona zniknęła w mgnieniu oka)

Blendi : Ta moc...

Ricon : Żegnaj...

(Ricon wyciągnął duszę Darona i wchłonął do swojego ciała)

Blendi : Mhm...

Ricon : Tak powinno się walczyć z robakami...

(Ricon upuszcza ciało Darona na ziemię)

Ricon : Co tu robisz ?

Blendi : Musiałem użyć tego pasa, który mi dałeś, aby mnie przeniosło od razu do ciebie, inaczej byłbym martwy

Ricon : Twoje przeniesienie mocno mnie osłabiło, bo ten pas nasiąknięty jest moją magią

Blendi : Domyślam się...

Ricon : Musiałeś się przenieść z naprawdę dalekiej planety, skoro odebrało mi tyle mocy

Blendi : Zgadza się

Ricon : Skoro chcesz zostać moim demonem, takie zdarzenie nie powinno mieć w ogóle miejsce

Blendi : Teriv i Xekira nie żyją... cała planeta eksplodowała

Ricon : Xekira nie żyje ?

Blendi : O tym mówię...

Ricon : To bardzo dobrze, dwójka silnych wojowników jest martwa

Blendi : Również byłbym martwy, gdyby nie ten pas

Ricon : Widzę, że pozbyli ci się ręki

Blendi : Moja magia była bezużyteczna... starałem się używać mało mocy przeciwko Terivowi, aby później stoczyć bitwę z Xekirą i zawiodłem lekceważąc mojego pierwszego wroga

Ricon : Wybuch planety nie powinien mieć miejsca, powinieneś zabić ich obu i szukać kolejnych wojowników do zabicia, co ty sobie wyobrażasz

Blendi : Rozumiem sytuację, wiem jak powinno być, jednakże tak nie było

Ricon : Zawiodłem się na tobie... po tych wszystkich treningach i nauki korzystania z czarnej magii...

Blendi : Zaćmiło mnie... po prostu przed walką przechodziłem przez miasto i...

Ricon : Wciąż siedzi w tobie dobro ? jeszcze się go nie pozbyłeś wraz z tymi żałosnymi uczuciami ?

Blendi : Mhm...

Ricon : Czujesz skruchę i nie chcesz zabijać niewinnych ? to wciąż czujesz ? żal tego, co robisz

Blendi : Nie jest tak łatwo wyzbyć się emocji

Ricon : Zaczynam myśleć, czy aby na pewno dobrze zrobiłem powołując cię na mojego wojownika

Blendi  Mhm...

Ricon : Może powinienem od razu cie zamordować jak innych zbędnych mi wojowników

Blendi : Przepraszam, to się już nie powtórzy...

Ricon : Czyżby ?

Blendi : Ja po prostu...

(Ricon za pomocą czarnej magii odnawia rękę Blendiemu)

Blendi : Dziękuję...

Ricon : Nie chce mi się z tobą rozmawiać, zawiodłeś mnie

Blendi : Dostałem zaćmienia... nie mogłem skupić się na walce

Ricon : Powód, dla którego wciąż jesteś żywy jest taki, że Xekira i Teriv nie żyją, oraz zabiłeś kilku innych stwórców magii, tylko dlatego zostawiam cię przy życiu

Blendi : Rozumiem...

Ricon : Masz jednak szansę się zrehabilitować

Blendi : Hmm ?

Ricon : Znam dokładne położenie twojego brata

Blendi : Indeya ?

Ricon : Chcę, byś go zabił

Blendi : Mhm...

Ricon : Tylko w ten sposób udowodnisz mi, że naprawdę chcesz zostać demonem, który wyzbywa się dobrych uczuć z każdym dniem

Blendi : Rozumiem...

Ricon : Ponadto chcę wiedzieć, że jesteś wart bycia moim wojownikiem, miałem większe plany co do ciebie, ale widząc cię w takim stanie, mam mieszane uczucia

Blendi : Mhm...

(*Blendi : Dostałem niezły ochrzan ale słusznie... dałem się pokonać Terivowi jak śmieć)

Ricon : Tym razem mnie nie zawiedź

Blendi : Tak jest !

(Ricon odnawia energię Blendiemu do pełni i przenosi go za pomocą magii na inną planetę)

Indey : Hmm ?

Blendi : Witaj, braciszku...

Indey : Blendi...

Blendi : Indey...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Następny Chapter 162 - " Muszę Cię Zabić "

Komentarze