6670 WŚ - Chapter 1087

Chapter 1087 – „ Radość Wojowników”

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Huzashi : Sam tego chciałeś !

(Huzashi próbował uderzyć Maviera, lecz bezskutecznie)

Huzashi : Co jest ?!

(Mavier idealnie unikał ciosów, robił to z wielkim relaksem, nucąc sobie pod nosem)

Huzashi : Kpisz sobie ze mnie ?!

Mavier : Ja? Nie...

(Mavier uniknął kolejnego uderzenia, wychylając się w prawą stronę, huknął z olbrzymią prędkością wroga w twarz)

Huzashi : Khh...

Mavier : Jeszcze raz? Heh...

Huzashi : Kha !

(Huzashi chwycił pięść Maviera, przeskakując nad nim, uderzył go piętą w tył głowy)

Mavier : Mhm...

(Następnie z półobrotu, Mavier oberwał w żebra)

Huzashi : Nie ze mną te numery!

Mavier : Kha !

Huzashi : Kha !

(Oboje chwycili się za ręce, wytwarzali coraz większą energię, próbując przekroczyć granice Gingachyo)

Leraya : Ta energia...

Katatsu : Jeżeli za chwilę nie przestaną, Nijigen przestanie istnieć! Nie posiadamy tak mocnych barier!

Leraya : Khh

(Kolejne planety w wymiarze zostały zniszczone)

Katatsu : Nie wygląda to dobrze...

Leraya : Cały wymiar zaczął szaleć...

Katatsu : Nadciąga...Terror!


Leraya : Mhm...

Katatsu : Co jest?!

Leraya : Próbują przekroczyć bariery Gry Szachowej...)

(*Katatsu : Nie mogę się ruszyć...)

(*Leraya : Wciąż unoszą się w powietrze, aktywując maksymalne moce, co oni chcą zrobić?!)

Huzashi : Hahahaha !!!

Mavier : Imponujesz mi, Huzashi !

Huzashi : Nie spodziewałem się, że wciąż masz tyle mocy w sobie

Mavier : Ciągle zwiększam ją do twojego poziomu, w końcu nadejdzie twój limit i moja moc przewyższy twoją

Huzashi : Kha hahahaha, hahahahaha !!!

Mavier : Hmm ?

(*Mavier : Jest dość pewny siebie, on ma jakiś plan? Ech... Więc znów musimy zmienić taktykę gry)

Huzashi : Jesteś zabawny, nigdy nie widziałem kogoś tak beztrosko nastawionego do walki, jesteś pierwszym takim przypadkiem, i powiem ci, że naprawdę mnie bawisz!

Mavier : Heh!

(Moc obu wojowników wciąż rosła, oboje bez przerwy unosili się coraz wyżej w galaktykę)

Huzashi : Niespodzianka !

Mavier : Co jest ?!

(Huzashi wzleciał szybciej i wyżej niż Mavier, był o kilka sekund szybszy, by następnie rzucić się na lecącego w powietrze Maviera, za plecami w swych dłoniach, Huzashi trzymał dwa lodowe sztylety, z niebieskim konturem, platynową stalą i białą aurą, które wbił w klatkę piersiową wroga)

Mavier : Khh

Huzashi : Dość mam tej zabawy !

(Huzashi odbija się nogami od Maviera, wyciągając z niego swoje sztylety, wojownik z czarną koszulą, białą chustą na szyi oraz czarnym dresem, przesiąkał niebiesko-krwistą aurą, tak samo jego włosy zmieniły kolor, wojownika dodatkowo otaczał biały kontur i nic poza tym)

Mavier : Ech... Musiałeś tak z zaskoczenia?

(Ciało Maviera zaczęło się regenerować, podczas tego procesu wojownik przeleciał palcem po ranie, zlizując własną krew)

Huzashi : Mhm...

Mavier : Człowieku, gratuluję...

(*Huzashi : Doznał szoku?)

Mavier : Jesteś pierwszym, który był wstanie mnie zranić...!

Huzashi : Tss!

Mavier : Awansujesz jako pierwszy do przyjęcia ode mnie mocnego...

(*Huzashi : Czerwony błysk?)

(Mavier huknął z pięści Huzashiemu w twarz)

Huzashi : Khh...

Mavier : Z wymachem ręki, Huzashi ponownie ujrzał jedynie czerwony błysk)

Huzashi : Ghh !

(Następnym razem, Mavier nie mógł przebić się przez lodową zbroję, która otoczyła ciało Huzashiego)

Mavier : Hmm ?

(Huzashi huknął Maviera w twarz, następnie chwycił go za gardło i wydłużył swą rękę, oddalił od siebie Maviera, Huzashi w lewej dłoni tworzył małą niebiesko-galaktyczną kulę)

(*Huzashi : Jest imponujący, naprawdę ten wojownik mi imponuje, to pierwszy raz, z kim mogę zmierzyć się na poważnie, zawsze bez większego trudu wygrywałem swe pojedynku, ojciec stwierdził, że nie ma sensu bym już nawet ćwiczył, a tu proszę... On nawet nie walczy poważnie, Mavier się bawi tą bitwą, jego to po prostu cieszy, że może w końcu z kimś na równym poziomie powalczyć... Ja też się z tego powodu cieszę...)

(Włosy Maviera były czerwone, a końcówki płonęły, nie uszkadzając reszty włosów, czerwono-krwista aura, biały kontur i jedynie dziwny naszyjnik owinięty wokół lewej ręki)

(*Huzashi : Od dawna ma ten naszyjnik na ręce?)

Mavier : Przegrałeś!

Huzashi : Co?

(Ciało Huzashiego było przyciągane do Maviera, wydłużona ręka wracała do swych rozmiarów)

(*Huzashi : Przejął moją technikę ?!)

(Dłoń przestała podduszać Maviera, zaś ten chwycił ją swoją prawą dłonią)

Huzashi : Khh

(Ręka Huzashiego wróciła do normy)

Huzashi : Puszczaj...! Bo mnie zdenerwujesz...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oboje mieli nudne życie, dwaj geniusze po przeciwnych wymiarach, wybrańcy do wstąpienia w szeregi Głównych Bogów Wszechświata, ich moc nie zna granic, kto teraz ma przewagę w walce?


Następny Chapter 1088 – „Przesadzili”

Komentarze