6670 WŚ - Chapter 1666
Chapter 1666 - „Demon
Śmierci – Mavier Akses – Poziom Trzeci”
------------------------------------------
(Qurell 3)
Rodion
: Hmm?
Isarin
: Nie przejmujcie się nami, idziemy do korpusu medycznego.
Kyuri
: Hmph!
(Kyuri
Tengaku zlekceważył naszych bohaterów.)
Tetsu
: Kyuri…
(Tetsu
widział tylko plecy wojownika, następnie został zabrany do
korpusu. Kazuhiro i Liya towarzyszyli Isarinowi, natomiast Cerila z
oddali spoglądała na Rodiona i Kyuriego, którzy stali obok siebie
wpatrzeni w wirtualną szachownicę.)
(*Rodion
: W ogóle nie jest nimi zainteresowany...To trochę dziwne, w
dodatku straciłem kontakt z Shisurą i Mavierem, nie wiem co dzieje
się w Komnacie Złotego Miecza...On musi coś wiedzieć.)
Rodion
: Interesujące rzeczy się teraz w komnacie dzieją, prawda?
Kyuri
: Prawda.
(*Rodion
: Kyuri nie dostrzega Indeya na szachownicy, za to ja nie mogę
dostrzec Sytrishi Kyosuke...Co się dzieje do cholery?)
Kyuri
: Hmm?
Rodion
: Cerila?
(Wiedźma
podeszła między wojownikami by również spojrzeć na wirtualną
szachownicę.)
Cerila
: Więc to tak.
Rodion
: Hmm?
Kyuri
: Hmph!
Cerila
: Nie musicie udawać, widzę, że obydwaj chcecie, aby wasze wymiary
zwyciężyły.
Kyuri
: Mógłbym Was wszystkich sam zabić, ale skoro wolicie walczyć z
Carittenem, to nie mam nic przeciwko, by tu zostać i popatrzeć na
waszą śmierć.
Cerila
: Możemy go pokonać.
Kyuri
: W tej grze szachowej nie ma już nikogo, kto byłby wstanie go
pokonać, nawet Ty nie dasz sobie z nim rady.
Cerila
: No to patrz uważnie, bo mocno się zdziwisz.
Kyuri
: Haha! Nie mogę się doczekać! Straciliście kamień śmierci, nic
już nie obowiązuje, samą walką nic nie zdziałacie.
Cerila
: Przekonamy się.
(Cerila
odchodzi od wojowników, udając się do Isarina i pozostałych.)
Kyuri
: Marzenia! Pokonać Carittena Aksesa to tak jakby zabić teraz
Terina Kargella!
Cerila
: Heh! Terin byłby dużo groźniejszy, chociaż na ten moment
ciekawe porównanie.
Kyuri
: Hmm?
Cerila
: Czas pokaże.
Kyuri
: Hmph!
Rodion
: Cóż, poza wydarzeniami z komnaty, nie ma na co patrzeć.
Kyuri
: T-Ta…
(*Rodion
: Wciąż spogląda na Cerilę, przestraszył się czy co?)
(Korpus
medyczny)
Tetsu
: Jak tylko Saruya i Osarin wrócą, niech nabiorą sił i wyruszamy.
Kazuhiro
: Skąd ten pośpiech?
Tetsu
: Huzashi przechodzi komnatę, wierzę w Maviera, ale jeśli
zdobędzie Złoty Miecz, to koniec gry dla nas będzie o wiele
szybszy, niż byśmy się mogli tego spodziewać.
Liya
: Krótka drzemka, to najlepsza regeneracja.
Cerila
: Rozumiem.
(Cerila
stuknęła różdżką w ziemię.)
Cerila
: Kilka godzin waszego snu będzie równy kilku minutom tutaj.
Poczekamy spokojnie na Osarina i Saruyę, a wy odpoczywajcie.
Isarin
: Dziękujemy.
(Komnata
Złotego Miecza)
(*Huzashi
: Imponujące, nie tylko ojciec pieczętował komnatę, gdyby tu była
tylko pieczęć Davira i Kayda to umiałbym ją zdjąć, ale tu
również jest Terina Kargella i wojownika jeszcze potężniejszego…)
(*Huzashi
: Kiedyś już czułem taką energię...Szósty Virgon, Sarell
Abatov! Takiej pieczęci nie dam rady złamać...W takim razie nie
pozostaje mi nic innego, jak poczekać, aż Mavier umrze, wtedy
bariera się wyłączy i pozbędę się Shisury Larudana.)
Huzashi
: No i jak, Mavier? Umierasz już?
(Huzashi
spojrzał w górę, dostrzegając gniew i silnie uderzającego na
przemian pięściami Maviera w pieczęć nałożoną na sufit.)
Huzashi
: Trochę to jeszcze potrwa...Nie miej mi tego za złe, ale poza tą
technikę miałem jeszcze jedną opcję na pokonanie ciebie. Trenując
w osamotnieniu miałem sporo czasu na przygotowanie do tej walki, a
ty? Wciąż polegasz tylko na swoim naturalnym talencie, na tej
niekończącej się mocy, którą dziedziczysz po Sordinie Aksesie!
Mavier
: Tss!
Huzashi
: Nawet perfekcyjna siła ma swoją wadę, ponieważ nic nie jest i
nigdy nie będzie perfekcyjne.
(Czarny
naszyjnik Maviera z siedmioma czerwonymi koralami pieczętującymi
zaczął się świecić. Pięć z siedmiu korali zmieniły kolor na
błękitny.)
Huzashi
: Hmm?
(Nie
tylko pustą przestrzenią, ale całą komnatą złotego miecza aż
zadrżało.)
Huzashi
: Tss!
(*Huzashi
: Co to ma być?!)
(Mavier
robił coraz silniejsze wymachy rękami, uderzając z pięści coraz
silniej.)
Huzashi
: Mhm!
(Ściany
dziewiątego piętra zaczęły kruszeć.)
(*Huzashi
: On tak na poważnie?!)
Mavier
: Jestem Demonem Śmierci Nijigen !!!
Dumnym wojownikiem rodu Akses! Pokażę Ci moc, jakiej jeszcze nie
widziałeś!
Huzashi
: Tss!
Mavier
: W moim trzecim ostatecznym poziomie na szóstym koralu walczył
tylko Sordin, gdybym aktywował siódmy, zginąłbym.
Huzashi
: Heh! Więc aktywuj siódmy i zdychaj!
Mavier
: Ignorujesz moją potęgę?!
Huzashi
: Hmm?
Mavier
: Haaaaaaaaaaaaaaaa !!!
(Mavier
przebił się przez pieczęć Huzashiego.)
Huzashi
: Co takiego?!
(Mavier
spadł wprost na przeciwnika, chwytając go za gardło, rzucił nim o
barierę porażając go prądem.)
Huzashi
: Aaaaaaaaaaaaa !!!
(Mavier
uderzył Huzashiego w twarz, po czym podniósł go za kołnierz i
uderzył drugi raz.)
Huzashi
: Tfu! (Wojownik pluł krwią.)
(Wojownik
klanu Akses złapał przeciwnika za nogę i wyrzucił go w stronę
nieba do pustej przestrzeni, która wypełniała się ogniem, żarem,
płomieniem. Mavier z groźną, zdenerwowaną a zarazem kryjącą
spokój twarzą, przywołał do siebie swój Miecz Łamacza Serc i
wzbił się w powietrze.)
------------------------------------------
Nasi
bohaterowie odpoczywają przez starciem z Carittenem Aksesem,
tymczasem Mavier przedarł się przez barierę przeciwnika, czy zdoła
go pokonać?
Przeczytaj!
Następny
Chapter 1667 - „Księga Haniro”
Komentarze
Prześlij komentarz