6670 WŚ - Chapter 1509


Chapter 1509 - „Jedyny w swoim rodzaju”

------------------------------------------

(Gentaro zaczął obijać ciało Shisury raz za razem bardzo mocnymi ciosami. Jego galaktyczny miecz wyleciał mu z dłoni, spadając na ziemię.)

(*Ksarogo : Muszę coś wykombinować, było dobrze, lecz teraz...)

Gentaro : Jesteś na straconej pozycji!

Ksarogo : Mylisz się!

(Gentaro owinął ciało Shisury swoimi skrzydłami a w dłoniach kumulował czerwono-pomarańczową kulę mocy.)

Ksarogo : Khh!

Gentaro : Przepadnij!

Ksarogo : Nieee !!!

Gentaro : Dangan Fenikkusu !!!

(Gentaro wymierzył w klatkę piersiową Shisury i bez zawahania trafił go pomarańczową kulą)

Ksarogo : Aaaaaaaa !!!

(Gentaro przytrzymał go trochę skrzydłami, następnie po dłuższym czasie wypuścił, Shisura spadł na ziemię, moc kuli wciąż raniła całe jego ciało w locie, na samym końcu nastąpiła eksplozja.)

Gentaro : Aaaaaaaaaaaaaaaa !!!

(Wrzask Gentaro podnosił jego umiejętności jeszcze bardziej, przez pole bitwy przeszła potężna siła wiatru.)

(*Dainer : Co to za energia, że aż strach stać na nogach… Ta Magia Fenixa…)

(Dainer nie podnosił się z ziemi wciąż klęcząc, lecz w jego głowie pojawiały się różne szepty, których nie mógł zrozumieć.)

Dainer : Co do cholery…!

(Wojownik złapał się za uszy.)

(*Dainer : Co to za głos w mojej głowie? Kim jesteś?!)

(*Tetsu : Twoim królem.)

Dainer : T-Tetsu Higachi?!

(Gentaro skierował skrzydła fenixa w kierunku leżącego Shisury i wystrzelił z nich tysiące czerwono-pomarańczowych piór.)

(*Ksarogo : Uczeń przywódcy Szlachetnych Strażników Nijigen...Czarnoksiężnika Chirgana. Nasz Caritten nie ma zamiaru nikogo nauczać swej przerażającej magii, lecz Gentaro jako błąd szachownicy naprawdę daleko zaszedł…)

(Ciało Shisury kontrolowane przez Ksarogo wzbiło się ponownie w powietrze, wyfruwając z chmury dymu. Swymi oczyma i galaktyczną mocą wchłaniał do oczu pióra swego przeciwnika)

Ksarogo : Spróbuj tego!

(Shisura wystawia palec wskazujący przed siebie, celując na Gentaro, tymczasem słońce na niebie skumulowaną energię światła wystrzeliło w naszego bohatera.)

Gentaro : Tss! Kiedy on?!

(Strzał słońca trafia powłokę czerwono-pomarańczowego fenixa wydzielającej się z ciała Gentaro.)

(Tymczasem)

(*Hidion : Moja energia pomarańczowego koloru pióra na naszyjniku jest kompatybilna z mocą Gentaro. Mogę od niego pożyczyć, lub przekazać mu swoją energię. Co powinienem zrobić?)

Sangez : Jestem naprawdę bardzo, jak wy to mówicie?, wkurzony? Faktem, że mój Czarny Smok będzie potrzebował nieco czasu na regenerację po tych obrażeniach, jakie otrzymał.

(Sangez zbliżał się powolnym krokiem do naszych bohaterów.)

Teomira : Terry, Indey! Jak długo jeszcze? Nie utrzymam tak wielu bestii w zamknięciu!

(Coraz więcej potworów wychodzi z pieczęci Sangeza, Teomira nie nadąża dezaktywować ich swoją mocą.)

Terry : Już naprawdę nie wiele! Wytrzymaj jeszcze trochę!

(Terry przesuwa swą dłoń po klatce piersiowej leżącego na ziemi Katatsu.)

(*Hidion : Nie wygląda na to, by krótko to trwało, nie otrzymam wsparcia, zresztą o czym ja mówię…)

(Siedzący w oddali Kayd, wraz z Segakim i Kyurim obserwowali losy bitew na obydwu arenach.)

Kayd : Czy taki był Twój plan?

Segaki : Żaden śmiałek Gry Szachowej nie zaszedł tak daleko, lecz wierzę, że zwyciężymy, mamy potężniejszych wojowników z zakątków Zenkizon.

Kyuri : Davir miał przede wszystkim Sentirę, która wiele namieszała.

Segaki : Nie tylko ona…

(*Kayd : Jest dziesięć posiadaczy sygnetu, Hidion również nigdy nie znajdował się w takiej sytuacji, poprzedni śmiałkowie mojej gry nie wymagali zbytnio jego interwencji, czyżby się pogubił z tą ich mocą serca?)

(Sangez z uśmiechem na twarzy był kilka kroków od Hidiona.)

(*Hidion : Wybacz, Gentaro!)

(Sygnet Hidiona nieco się zaświecił, lecz nie został w pełni użyty, ciało naszego bohatera obejmowała pomarańczowa aura mocy.)

Hidion : Haaaaaaaaaaa !!!

Sangez : Hmm?

(Hidion odbił się nogami od ziemi, znikając przeciwnikowi z oczu.)

Sangez : Tss!

(Wojownik klanu Watarra podniósł zgiętą rękę w górę, przyjmując na nią kopnięcie Hidiona z powietrza.)

Hidion : Co powiesz na to?!

(Hidion odbija się drugą nogą od ręki przeciwnika, wykonując kilka salt w tył. Unosząc się w powietrzu, rzucał pomarańczowymi piórami, które nabierały prędkości i atakowały Sangeza.)

Sangez : To już się robi nudne.

(Sangez wystawił palec wskazujący przed siebie, neutralizując kulę, która pieczętowała jego małego złotego smoka.)

Hidion : Hmm?

(Mały złoty smok zionął ogniem, pozbywając się wszystkich pomarańczowych piór, które zmierzały w stronę Sangeza.)

Teomira : Jak on?!

Sangez : Nie mogę dopuścić do regeneracji Katatsu, koniec zabawy.

Hidion : Niech cię!

(Sangez teleportował się naprzeciw naszego bohatera, unosił się w powietrzu metr od niego, spoglądając w oczy.)

Hidion : Khh!

Sangez : Przejrzyj wreszcie na oczy, jestem jedyny w swoim rodzaju. Twoja moc to zdecydowanie za mało.

(Sangez uderzył z kolana naszego bohatera w brzuch, po czym zerwał pomarańczowe pióro z naszyjnika Hidiona gdy ten był pochylony. Następnie wchłonął je do swej lwiej dłoni.)

Sangez : Imponująca dawka energii, lecz więcej już wstanie nie jestem odebrać umierającemu Gentaro, haha!

------------------------------------------

Gentaro walczy z mocami Shisury jak równy z równym, niemalże i lepiej, lecz czy to wina kontroli Ksarogo? Tak czy inaczej, Hidion odebrał sporą część mocy naszemu bohaterowi, który oberwał promieniem światła. Wcale nie pomogła, a nawet zaszkodziła decyzja, jaką podjął Hidion, ponieważ Sangez wchłaniając pióro, stał się jeszcze potężniejszy. Co teraz będzie?

Przeczytaj!
Następny Chapter 1510 - „Zwycięstwo Czy Porażka?”

Komentarze