Zenkizon - Chapter 4
Chapter 4 – „Czym jest zło,
a czym dobro?”
------------------------------------------
Terry : Hmm?
(*Terry : Czuję
niesamowitą energię…O co chodzi?)
(Terry ponownie kroczy
ulicami pomiędzy portalami w Zenkizon, które przenoszą w różne części całego
istniejącego wszechświata.)
Wojownik 1 : Patrzcie!
W-Wszyscy razem w jednym miejscu!
(Terry obserwował tłum
ludzi, który biegł w stronę pewnego wzgórza.)
(*Terry : Im bliżej
podchodzę, tym bardziej moje ciało chce, bym zawrócił, co to za przytłaczająca
moc?)
(W czerwonych szatach, o
czerwonych oczach i mrocznych uśmiechach, pięciu wojowników stało naprzeciw jednego,
okaleczonego mężczyzny.)
Terry : Kim oni są?
Wojownik 2 : Żartujesz
sobie? To osobista gwardia Kyornella Abatova, syna Pierwszego Boga Absolutnego.
Terry : Mhm!
Wojownik 3 : Oficjalnie
mówi się, że mogliby rywalizować ze złotymi dziećmi lub samymi Virgonami, lecz
nigdy nie próbowali swych sił między sobą.
(Terry wraz z innymi
oglądał całe wydarzenie ze wzgórza.)
(*Terry : Przerażająca
energia… Zwłaszcza tego gościa w środku z koroną na głowie, jestem pewien, że
nie miałbym z nim żadnych szans… Te ich uśmiechy…)
Terry : Hmm?
(Wojownik, o którym
rozmyślał Terry, odwrócił się w jego stronę z uśmiechem.)
Terry : Mhm!
Wojownik 3 : Lider tej
gwardii, Havi Abatov. Ten duży osiłek z lewej to Jabo, następnie
wysoki, dwumetrowy Rogoro, niski, drobny i demoniczny Sarox oraz
ten z prawej o podobnych gabarytach ciała, magiczny Loren. Wszyscy z
tego samego klanu.
Terry : Z kim oni walczą?
Wojownik 3 : Co to ma za
znaczenie? Nigdy w życiu nie widziałem całej piątki w jednym miejscu.
Terry : Mhm!
Wojownik 2 : To prawda,
Havi rzadko opuszcza zamek Kyornella, reszta porusza się parami i najczęściej
zdobywają galaktyki poza Zenkizon.
Havi : Nie pokonasz nas,
nie masz również dokąd uciec, Utakiri.
Utakiri : Nie skasujecie
mojej duszy! Po śmierci trafię pod sąd Hareva!
Havi : Nie sądzę.
Rogoro : Zabić go?
Havi : To nie będzie
konieczne.
Rogoro : Hmm?
Havi : Utakiri, oddasz klucz
po dobroci, czy nie?
Utakiri : A czymże jest
dobro, a czym zło?
Havi : Hmm?
Utakiri : Wszyscy walczą
w czymś interesie, nie ma w Zenkizon podziału na dobrych i złych wojownikow!
Havi : Racja, liczą się
tylko najsilniejsi.
Utakiri : Khh!
Utakiri : Moja
galaktyka…Mój dom, moja rodzina i wojownicy, nie dostaniecie się tam! Nie oddam
wam klucza!
Jabo : Pozwól mi go
zabić.
Havi : Nie ma powodu.
(Havi wyciąga kartę do
gry z kieszeni.)
Utakiri : Nie! Niee!
Havi : Popatrzysz, jak
niszczymy twoją galaktykę, następnie spalę cię żywcem.
(Havi rzuca kartą w
stronę wojownika, który po chwili został do niej wessany, a karta niczym
bumerang wróciła między palce Haviego.)
Loren : A wy co się
gapicie? Zjeżdżać stąd, zanim i do was się dobierzemy!
(Tłum powoli się
rozchodził, Terry Kuzzaku wciąż stał na wzgórzu.)
Wojownik 3 : Hej! Lepiej
chodź, jeśli życie ci miłe.
(*Terry : Czym jest
dobro, a czym zło? Wojna w klepsydrze nie dała mi odpowiedzi, walczyłem, by
przetrwać, to samo w wojnie szachowej.)
Wojownik 3 : Słyszysz co
do ciebie mówię?!
(Wojownik odbiegł od
Terrego, pozostawiając go samego na wzgórzu.)
(*Terry : Kolejna wojna
się szykuje, tylko po co? Dlaczego? Po raz kolejny walczyć o przetrwanie? Który
Virgon jest tym dobrym, a który tym złym? Zbyt mało wiem o tym miejscu.)
(Cała piątka gwardii
Kyornella odwróciła się w stronę naszego bohatera.)
(*Terry : Nie jestem
pewien, czy byłbym wstanie na ten moment chociaż z jednym z nich walczyć…
Rantaro owszem, był potężniejszy, lecz ta piątka wojowników ma w sobie coś
niezwykłego.)
Havi : Ruszamy.
Jabo : Tak jest!
(Piątka wojowników
teleportowała się, Terry wciąż spoglądał ze wzgórza na miasto, będąc coraz
bardziej zaniepokojonym i zakłopotanym.)
------------------------------------------
Terry Kuzzaku poznał
najpotężniejszą gwardię wojowników Kyornella Abatova, brata Altaira i syna
Ferugoriego. Ich przytłaczająco moc nieco zmieszała naszym bohaterem, co teraz postanowi?
Przeczytaj!
Następny Chapter 5 – „Wojownik na zlecenie”
Komentarze
Prześlij komentarz