Zenkizon - Chapter 12

Chapter 12 – „Arena śmierci”

 

------------------------------------------

 

Terry : Ostatnio wszyscy wiedzą, gdzie mnie szukać, czuję się obserwowany.

 

Davir : Kto cię tak obserwuje? Z kim rozmawiałeś?

 

(*Terry : Rhizo mógł dostać sygnał, że Davir jest w pobliżu, dlatego się wycofał.)

 

Terry : Nie oglądasz mediów Harepa Opańskiego? Ciągle jestem widywany z Mayą Vergaden.

 

Davir : Haha! Jakoś z Takemi nie mamy na to czasu. Nie stójmy tak, chodźmy.

 

Terry : Mhm!

 

(Obaj zaczęli iść przed siebie wzdłuż drogi w lekko padającym deszczu.)

 

(Terry przyglądał się uśmiechniętemu Davirowi, czując pewien niepokój przy nim. Oboje szli przed siebie w milczeniu.)

 

Davir : Terry?

 

Terry : Tss! (bicie serca wojownika drastyczne przyspieszyło)

 

Davir : Czy wiesz, dlaczego tu jesteś? Mam na myśli Zenkizon.

 

Terry : Za zasługi w grze szachowej, za pojedynki i dzierżenie złotego miecza.

 

Davir : Heh!

 

Terry : Dlaczego pytasz?

 

Davir : Do gry szachowej dołączyłeś dzięki Isarinowi, który kamieniem życia sprowadził cię tutaj. Ja mam klucz do klepsydry dusz Avenira Necrusa.

 

Terry : Mhm!

 

Davir : Powinieneś być wciąż zombie w utopijnym imperium Avenira, jednak uwolniłem cię, trafiłeś do szachownicy i chcąc ze mną porozmawiać, musiałeś walczyć, zdobywać nowe doświadczenie i przejść wiele niebezpieczeństw.

 

Davir : Masz rację, wykazałeś się, więc twoja dusza nie została skasowana, ponadto nie jest uwięziona obecnie nawet w szachownicy pod panowaniem mojej córki Saruyi, gdzie dostęp i klucz również posiadam tylko ja.

 

Terry : Do czego zmierzasz?

 

Davir : Turniej Virgonów na pewno dojdzie do skutku. Twoja dusza powróciła do Avenira byś zdecydował, czy chcesz dołączyć do niego, czy pójść do Zenkizon i wybrać któregokolwiek z pozostałych Virgonów. Wybrałeś drugą opcję, tak więc co zamierzasz?

 

Terry : Proponujesz mi współpracę?

 

Davir : Jesteś silny, ale zapewne polegniesz w którymś momencie.

 

Terry : Tss!

 

Davir : Nikt nie współpracował tak dobrze i długo z Avenirem jak ja. Kayda już pokonałem a wygranie z pozostałymi Virgonami nie będzie dla mnie większym problemem.

 

Terry : To naprawdę niesamowite, że z jednej strony ci wierzę, z drugiej nie rozumiem, jak to możliwe, że zawsze wygrywasz… Davirze Haniro, jesteś prawdziwą legendą.

 

Davir : Hooooo, nie spodziewałem się takich słów.

 

Terry : Urodziłeś się w klepsydrze dusz w czasach panowania Altaira Abatova w Wymiarze Bogów, późniejszym Wymiarze Wygnańców. Moje czasy były późniejsze i bluźnierskie, jednak nie obchodzi mnie mieszanie krwi, po prostu robię swoje.

 

Davir : Ród Kuzzaku wywodzi się z klanu Abatov, jesteś wyjątkowym wojownikiem, ale na tym koniec.

 

Terry : Tss!

 

Davir : Jednak gdy już wygram, wszystko zaczniemy od nowa.

 

Terry : Jaka jest twoja wersja utopijnego świata?

 

Davir : Hmm?

 

Terry : Po co startujesz na stanowisko Czternastego Boga Absolutnego? Co da ci ten tytuł? Będziesz wciąż eksperymentował? Bez ograniczeń? A co z wojownikami lub cywilami? Ich duszami…

 

Davir : Mam pewną wizję, lecz najpierw muszę wygrać, by wprowadzić ją w życie.

 

Terry : Mhm!

 

Davir : Nie ma sensu, abym teraz aż tak wybiegał w przyszłość, bo może okazać się zgubna, trzeba patrzeć na teraźniejszość. Oczywiście pewne poglądy lecz, nie mniej jednak…

 

Terry : Może jednak uchylisz rąbka tajemnicy?

 

Davir : W jakim celu? W końcu nie jesteś, póki co moim żołnierzem, prawda?

 

Terry : A chciałbyś, abym nim był?

 

Davir : Heh! Jeśli wybierzesz inną stronę, zabiję cię tak jak to zrobiłem w Klepsydrze Dusz a tak, ze mną masz jeszcze jakieś szanse przetrwania.

 

Terry : Jesteś wyjątkowo pewny siebie.

 

Davir : Gdybym nie był, już bym nie istniał.

 

(Davir ponownie uśmiecha się do Terrego, poprawiając swój sygnet na palcu)

 

Terry : Nie poznałem zbyt wielu wojowników a sporo tu elit z różnych czasów. Na razie nie ma obowiązku przyłączenia się do kogokolwiek, więc nie musze decydować.

 

Davir : Słuszne spostrzeżenie, jednak pamiętaj, że przyłączenie dla niektórych może być później tylko formonalnością. Nie przegap swojego czasu, bo nigdzie nie dołączysz.

 

Terry : Ta wojna virgonów, to kolejna arena śmierci. Nie należę do słabych i z pewnością zawsze zdążę do kogoś dołączyć.

 

Davir : Tyle czasu mnie szukałeś, czy masz wobec tego jakieś jeszcze pytania do mnie?

 

Terry : Miałem wcześniej, gdy uczestniczyłem w grze szachowej, teraz wiele już zrozumiałem i sam się dowiedziałem. Jednak chce wiedzieć, czy do gry virgonów przystąpisz w sojuszu z Terinem Kargellem?

 

Davir : Możliwe, że nie.

 

Terry : Hmm?

 

Davir : Opcje są dwie, albo będziemy w sojuszu, pokonamy wszystkich i na końcu stoczymy walkę na śmierć i życie o tytuł Boga Absolutnego, albo od początku będziemy osobno.

 

Terry : To z kim Terin przystąpi do wojny?

 

Davir : Ma jeszcze jedną czy dwie swoje galaktyki z wojownikami z wysokiej półki. Wojownicy pod panowaniem mojej córki w szachownicy nie są mu do niczego potrzebni.

 

Terry : Mhm!

 

Davir : Nie podjęliśmy jeszcze decydujących rozmów bo jak sam powiedziałeś, mamy czas, nie znamy nawet zasad gry.

 

Terry : Rozumiem.

 

Davir : Też mam na obserwacji pewnych wojowników, których chcę mieć po swojej stronie, dlatego też wyruszam dalej. Powodzenia Terry Kuzzaku.

 

Terry : Co? Zaczekaj!

 

(Davir zniknął naszemu bohaterowi sprzed oczu.)

 

Terry : Tss!

 

------------------------------------------

 

Terry Kuzzaku ponownie pozostał sam na swej drodze, dokąd teraz się uda? Jakie tajemnice Zenkizon jeszcze pozna? Do kogo się przyłączy?

 

Przeczytaj!

Następny Chapter 13 – „Starzy znajomi”

Komentarze

Prześlij komentarz