Zenkizon - Chapter 13
Chapter 13 – „Starzy znajomi”
------------------------------------------
Davir : Też mam na obserwacji pewnych wojowników, których chcę mieć po swojej stronie, dlatego też wyruszam dalej. Powodzenia Terry Kuzzaku.
Terry : Co? Zaczekaj!
(Davir zniknął naszemu bohaterowi sprzed oczu.)
Terry : Tss!
(Terry spojrzał w kierunku ziemi, następnie podniósł kawałek papieru i czytał:
Otwórz oczy
Jeżeli chcesz istnieć, przetrwaj, nie ważne jak.
Twoja dusza jest wolna
Dziękuję za pomoc przy szachownicy
(*Terry : Rozumiem…)
(Nasz bohater spojrzał w niebo i wziął głęboki wdech i wydech, następnie jego ciało otaczała niespotykana dotąd czerń, z których najjaśniejsze były tylko jego oczy, Shumokugan).
(*Terry : Po zakończeniu gry szachowej, miałem szanse dołączyć do Avenira, lecz odmówiłem, do Sarella się nie zgodziłem od razu, więc straciłem swoją szansę, nie mam po co do niego iść… Jedynie Maya Vergaden usiłuje mnie ściągnąć do siebie...Sordin, Mavier.)
(*Terry : Rozumienie tych słów na kartce papieru pozostawionej przez Davira Haniro też jest informacją, że skoro się nie zgodziłem, nie będą mnie już chcieli...Wielkie elity już robią rekrutację, niektóre jednorazowe jak w przypadku Sarella, u innych jest różnie, ponieważ gry Terina Kargella wciąż nie znamy.)
(Nasz bohater wyciągnął rachunek za piwa z kieszeni, a na jego odwrocie znajdowała się zapisana lokalizacja Mayi Vergaden.)
Terry : Niech będzie…
(Wojownik udał się w podróż wznosząc się w powietrze, gdzie w tym samym czasie przelatywało tysiące wojowników w różne miejsca, na przykład: domy, bary, puby, zakłady, restauracje i czego dusza zapragnęła. W Zenkizon nie brakowało niczego i wszystko niemalże było dozwolone.)
(Terry Kuzzaku udał się do najbliższego gigantycznego portalu pomiędzy galaktykami najpotężniejszych klanów w Zenkizon. Po przekroczeniu portalu wojownik mógł siłą umysłu zobaczyć i przenieść się do konkretnego miejsca. Terry wybrał i ustawił galaktykę klanu Vergaden i konkretną planetę o nazwie Kramaya spośród 700 (cały zasób tej galaktyki i tego klanu)
Terry : Rozumiem, to jest jej planeta i królestwo…
(Terry ze wzgórza nie mógł wyjść z podziwu nad estetyką, architekturą ogromnej masy mieszkań jak i oświetlenia wielu miejsc we wnętrzu królestwa.)
Maya : Podoba ci się?
Terry : Maya?
(Bohater odwraca się za siebie i widzi kobietę w białej sukni).
Maya : Rachunek, który ci podarowałam był również przepustką umożliwiają bezpośrednio dostanie się przez ciebie tutaj. Wierz mi, że ciężko przejść nasze zabezpieczenia.
Terry : Dużo ryzykujesz, dlaczego ci tak na mnie zależy?
Maya : Znam twoją historię z Kaadai Flan w Galaktyce Avenira Necrusa, Klepsydry Dusz. Wiem, że zawsze chciała dzieci, a ty odmawiałeś. Rzuciła na ciebie urok jak każda z jej klanu.
Terry : Urok?
Maya : Przypomnij sobie, jak się poznaliście.
Terry : Jej planem było dostać się do zamku Toriego, władcy jej planety by go zlikwidować, dlatego zapłaciła za mój rachunek w barze i nawiązała kontakt. Wiedziała, że nie pochodziłem z jej planety.
Maya : I nagle tylko ona jedna w tej małej planecie nie wiedziała, że nie jesteś stamtąd?
Terry : Do czego zmierzasz?
Maya : Kolory magii wymyślone przez Takemi Flan w twojej galaktyce wstrząsnęły nawet Zenkizon. Ich klan w zaświatach przekonywał obecne elity, by wabić wojowników do siebie. Znam te regułę i powiem ci coś, czego nie wiesz.
Terry : Hmm?
Maya : Twoi bracia mieli kolo pomarańczowy i niebieski. Ciało i umysł. Ty masz czarny, jako pierwsze dziecko. Gdy rodzi się czarny, wtedy wiadomo, że w rodzinie będzie troje dzieci, w przeciwnym razie czarny kolor zmieni się z czasem w pomarańcz lub błękit.
Terry : To wiem.
Maya : Jednakże w przypadku czarnych kolorów, ich dzieci nabierają kolor albo czarny, albo biały.
Terry : Biały?
Maya : Tak, przekazujesz energię i kolor następcy, stale słabnąc, nie ważne co byś zrobił i jak ciężko pracował nad sobą. Kaadai chciała tylko cię osłabić, taki cel ma klan Flan. Aby trzymać równowagę sił elitarnych w Zenkizon i jakichkolwiek innych galaktykach czy planetach. Ona nigdy cię nie kochała.
Terry : T-To…
(Nasz bohater przypomina sobie ich pierwsze spotkanie z Kaadai:
Kelnerka
: Dziś polecamy kurczaka z frytkami, zimne piwo i specjał dnia od
Lorda Toriego.
Terry
: Ile to będzie kosztowało?
Kelnerka
: 500 gchi
(*Terry
: Co takiego ? Co ona do mnie mówi...)
Terry
: Niestety, nie mam tyle przy sobie.
Kadaai
: Zapłacę za tego pana.
Terry
: Hmm?
Kelnerka
: Dobrze.
Kadaai
: I dla mnie to samo.
(Dziewczyna
podaje czarne monety Kelnerce)
Kelnerka
: Za chwilę przyniosę.
Terry
: Dziękuję.
Kadaai
: Dziękujemy.
Terry
: Co to za zwyczaj, że kobieta podrywa faceta?
Kadaai
: Nie myśl sobie za wiele.
Terry
: W takim razie dlaczego za mnie zapłaciłaś ?
Kadaai
: Służysz Toriemu?
Terry
: Nie.
Kadaai
: No właśnie. W
takim razie kim jesteś?
(Do
baru przychodzi pewien wojownik z czarnym kamieniem
szlachetnym)
Sengi
: 2 Piwa i to raz dwa!
Kadaai
: Nie odpowiedziałeś na pytanie.
Terry
: Jestem zwykłym wojownikiem.
Kadaai
: Doprawdy? Ja także jestem wojowniczką.
Terry
: Heh, bez urazy, ale dziewczyny jako wojowniczki nie są zbyt silne,
co cię skłoniło do tego?
Kadaai
: Lubisz sobie ze mnie podrwić?
Terry
: Przepraszam.
Kadaai
: Wiesz, dlaczego kupiłam ci to danie?
Terry
: Nie mam pojęcia.
Kaadai
: Bo wiem, że nie jesteś stąd.
Terry
: Hmm ? Co to ma znaczyć?
Kaadai
: Jestem poszukiwaną wojowniczką przez cały świat, gdybyś był
wojownikiem Toriego, z pewnością już byśmy walczyli. Jeśli
działasz w pojedynkę, powinieneś i tak mnie znać.
Sengi
: Dziś zabiłem wojownika, który miał ten kamień, nasz Mistrz
szuka tych kamieni, tak więc będzie bardzo zadowolony haha! Stawiam
wszystkim piwo! i cygaro Mistrza!
(Kelnerka
przychodzi z zamówieniem)
Terry
: Co to jest? i co to za gość?
Kaadai
: To cygaro, podobno dodaje mocy, ale Tori posiada swoje własne,
jego moc jest wtedy bardzo wielka, bez cygara już taki silny nie
jest. a ten gość, to Sengi, główny wojownik Toriego, masz
szczęście, bo mam zamiar z nim walczyć.
Terry
: Dlaczego?
Kaadai
: Tori, to nasz władca, zbiera on jakieś magiczne kamienie, nie
wiem po co mu je, ale lubię go denerwować, dlatego też zabiorę je
sobie.
(Koniec fragmentu 204 rozdziału drugiej serii Klepsydra Dusz)
(Nasz bohater wspomina sobie słowa Mayi o tym, że nikt inny poza nią nie zauważył, że nie pochodził z tej planety, przypominając sobie wszystkie te wydarzenia, rozmyślał o Kaadai, jego serce pękało, dusił się i dławił. Następne słowa Davira z kartki, wolna dusza?)
Terry : Co się ze mną dzieje?!
(Terry zalał się łzami i upadł na kolana.)
Mavier : Wystarczy.
Terry : Hmm?!
Huzashi : Gdybym nie ostudził jego serca, zmarłby na zawał.
Mavier : Oto siła klanu Akses, Tengaku i Vergaden, która przystąpi do wojny z Virgonami.
Isarin : Twoja dusza jest już wolna.
(*Terry : Kapłan dusz Isarin Yotsura… Jego opanowanie, energia i moc, jest nie do poznania a ta siła?! Czy oni tworzą trójkę, która bez walki atakuje serce, rozum i dusze?!)
Mavier : Dokładnie tak.
(Wojownicy wciąż stali na wzgórzu, Terry powstał z kolan ale zauważając iluzję dostrzegł, że choć planeta wciąż wyglądała tak samo, to Maya Vergaden zniknęła, a właściwie w ogóle nigdy jej tam nie było.)
Terry : Katana Łamacz Serc, Lodowe Sztylety, Fioletowo-Kwiecista Katana?!
Huzashi : Ojciec Maviera nam podarował po grze szachowej.
Isarin : Może chamsko się przywitaliśmy, lecz chcemy, byś poznał prawdę.
Terry : Dlaczego?
Mavier : W barze rachunek również nie dała Ci prawdziwa Maya. Ona od sytuacji z wiadomościami Harepa Opańskiego wciąż siedzi w zamku i płacze.
Isarin : Bardzo by chciała, byś ponownie dołączył do nas.
------------------------------------------
Potężne Trio zaskoczyło Terrego Kuzzaku, który od jakiegoś czasu na swej drodze po dłuższych obserwacjach Zenkizon staje się obiektem wielu wojowników. Jakie będą jego dalsze kroki?
Przeczytaj!
Następny Chapter 14 – „Trening na własną rękę”
Komentarze
Prześlij komentarz